XXI wiek, część 3
relacje MK
Półwysep Helski i Trójmiasto 2004 (Materiały do MSTS-a)
Postanowiłem zebrać materiały, dzięki którym tworzona przeze mnie trasa Reda - Hel do Microsoft Train Simulator (MSTS) byłaby bardziej realistyczna. Dlatego wykorzystałem długi listopadowy weekend:
11.11 czwartek
Uzbrojony w bilet turystyczny pojawiam się na Zachodnim przed 5:00. Na peronie spora gromadka ludzi, świadomych, że lepiej zająć miejscówki już na starcie Wybrzeża. I oto pojawia się: EU07-241 (CM Wawa) + B,B,A,WRb,A,B,B. Ulokowałem się w pierwszym wagonie. Wagony ZPR Gdynia, standard OK, po modernizacji, czysto. Później okazało się, że chyba jeszcze na Zachodnim dowalono na koniec dwie dwójki. Zapełnienie zwiększyło się na WC i WW do 80-90% (7 os/przedz.) Podróż upływała normalnie, nie wspominam już o kiszkowatej szlakowej do granic Wawy, za Legionowem, za N.Dw.Maz., i innymi ograniczeniami V na tej trasie. Przeluźniło się w Malborku i dalej, także do Gdyni było już tylko 3 os/przedz. Wysiadłem w GGO. Przeszedłem na inny peron, skąd miał jechać Hel. Ludzi sporo na peronie. Wtacza się tyłem: 3xBh + polsat. Udało mi się załapać miejscówkę na tyle ostatniej bonanzy. Zapełnienie 110%, niektórzy stali w przedsionkach. Widać kupa naroda postanowiła pojeździć pociągami w długi weekend - a oni pieprzą, że przewozy pasażerskie są nieopłacalne. Chociaż może i są, bo sprawdzając bilety na widok turystycznego prosili o podanie relacji, skąd dokąd, itd. i wszystko zapisywali w takich formularzach. No ale ruszyliśmy z GGO. Gdy tylko dojechaliśmy do Redy wyciągnąłem swoją specjalną kartę z tabelą i zacząłem notowanie. Kilometr po kilometrze, hektometr po hektometrze notowałem ważniejsze szczegóły, głównie jednak położenie toru w planie (proste, łuki, itp.) I cóż się okazało? Że te cholerne MAPY TOPOGRAFICZNE 1:10.000 są do doopy!!!! Owszem. Drogi, lasy, pola, drzewa, zabudowania, rzeki są oddane bardzo dobrze. Ale linie kolejowe - totalna kaszana!!! Długi łuk o dużym promieniu w rzeczywistości - na mapie 3 łuki krótkie, o małym promieniu oddzielone 100 m prostymi. Niestety w tym momencie cała moja dotychczasowa robota pod MSTS-em idzie do totalnej przeróbki. Albo między Juratą a nieistniejącym Borem w rzeczywistości prosta jak w mordę dał - a na mapie po drodze 4 małe łuki na zmianę prawo - lewo, oddzielone 500 - 800 m prostymi. Jednym słowem na mapie jest coś, czego nie ma w realu - ktoś chciał być za dokładny (lub kichnął rysując ołówkiem linię prostą przy linijce...). Tak ok. 13:20 dojechałem do Helu i udałem się na zamówioną wcześniej kwaterę. Przekąsiłem co nieco, aparat i notatnik do plecaka i dalej na stację, co by focić i rysować. Ale zacząłem od Portu. Otóż focenie rozpocząłem od najdalej wysuniętego w kierunku morza kozła oporowego, czyli krańca toru w porcie helskim. Dalej udałem się tym portowym torem w kierunku stacji, po drodze focąc wszelkie budki, stragany i płoty stojące w poprzek tego, nieużywanego od dawna, toru. Układ torowy stacji Hel już mi znany np. ze ŚK, uzupełniłem o semafory, wykolejnice, no i te tory oderwane od stacji na których stoją „wagony wczasowe”, czyli w większości stare pordzewiałe trupy. Nafociłem stację i udałem się torem bocznicowym odchodzącym w lewo od toru szlakowego idącego do Juraty. Bocznica ta wychodzi łukiem w lewo, pomiędzy rzędami tych wagonów wczasowych. Potem na chwilę zbliża się do drogi Hel-Jurata, a dalej idzie w las. Ale zaraz jest zwrotnica - odgałęzienie takiego łukowatego toru. Gdy przejdzie się za nią i odwróci, to ten łuk odchodzi w prawo (tak jakby w kierunku Zatoki i portu wojennego). Stoi na nim rząd starych wagonów, takie kolejne „wczasy”: są tu wagony dalekobieżne starego typu, ryflaki, wszystko zardzewiałe i co ciekawe - „tonące” w piachu. Sfociłem ten kosmiczny krajobraz: wagony na torze zasypywanym przez piach. :-))) Za wspomnianą zwrotnicą jest jeszcze wykolejnica, dalej betonowe resztki takiej jakby bramy a dalej nie szedłem, bo mi się nie chciało, ale bocznica biegnie na teren jednostki wojskowej. Wróciłem i postanowiłem pójść przy tym łuku z wagonami „na plaży”. Łuk ten ma ze 200 m i dalej na torze pojawiają się drzewka, aż tor ten przechodzi pod siatką ogrodzenia jednostki wojskowej i za nią się urywa. Poszedłem dalej przy ogrodzeniu i po chwili pojawił się inny tor wychodzący spod tej siatki, idący z kolei łukiem w kierunku stacji Hel. Na tym torze po kawałku pojawiły się wagony wczasowe. W sumie wygląda to wszystko jak pozostałości np. trójkąta do zawracania parowozów (chyba kiedyś przecież parowozy tam jeździły). A jeśli nie trójkąt, to co to mogło być? Zrobiło się ciemno, więc poszedłem się uaktywniać już niekolejowo....
12.11 piątek
Godzina piąta, minut trzydzieści, kiedy pobudka zagrała..... :) Szybko coś na ruszt, i kierunek stacja. W ciemnościach stoi już skład do GGO: standard czyli polsat + 3xBh. Zapakowałem się znowu na końcówę i tym razem jako narzędzie w ręku dzierżyłem aparat. O 6:30 pojechali. Jasno zrobiło się dopiero w okolicach Jastarni. A focić zacząłem od Chałup. Na kliszę poszły okolice Chałup, Władek Port, łuk przed Władkiem, Swarzewo, Żelistrzewo, Mrzezino, Rekowo. Wysiadłem w Redzie, zapodałem bilet SKM za 10 zł (całodzienny Orłowo - Wejherowo). Obfociłem stację w Redzie i wsiadłem do kibla do Wejherowa. W Wejherowie obfociłem stację i nazad. Kiblem dojechałem do Rumii i wysiadłem. Obfociłem stację z peronu, głowicę wschodnią z wiaduktu, potem poszedłem ul. Towarową do nastawni przy zachodniej głowicy, sfociłem. Powrót na peron. Gdy do niego dochodziłem, wtoczyło się Pobrzeże, tak długaśny skład, że ostatnie 2 wagony nie mieściły się przy peronie. :-) Kiblem do GGO. Wyskoczyłem na miasto coś przekąsić i z powrotem na dworzec, aby załapać 11:27 do Helu. Wyszedłem na peron. Pojezd nadjechał tym razem ze strony wschodniej: polsat + 2xBh z Koscierzyny. Przemianowano go tabliczkami na GGO-Hel. Zająłem miejsce przy końcowych drzwiach i dawaj focić: strzeliłem wyjazd z GGO pod wiaduktem SKM, widoki na Grabówek, stację postojową, głowice rozjazdowe w Chylonii, Cisowej, Redzie. I film mi się zakończył, więc dalej podziwiałem widoki jedynie oczami. :-) Wróciłem do Helu i poszedłem wdychać jod nad morze. :-)
13.11 sobota
Tym razem pobudka o 5:00. Bo w soboty, jak na PKP przystało pierwszy pojezd z Helu jest ok. godz. 4 rano, a następny po 12. :-) Ale lukę skrzętnie wykorzystuje PKS uruchamiając tylko w soboty kurs do Gdyni o 6:00. Zatem przed 6 byłem na końcowym, najdalej wysuniętym w kierunku morza przystanku PSK: Hel Port. :-) PKS-em pojechałem do Pucka, gdzie byłem ok. 7:10. Obfociłem stację w Pucku i czekam na poc. do Helu. Przyjechał opóźniony 5 min, o 7:55, w składzie standardowym: polsat + 3xBh. Po zajęciu „jedynie słusznego miejsca” nafociłem: łuki za Puckiem, Władek, Kuźnicę, łuki za Kuźnicą, gdzie pociąg jedzie „po plaży”, okolice OW Półwysep Natura (dawniej PKP OWW Jastarnia :-))), łuki S przed Jastarnią, Jastarnię, łuki S za Jastarnią (te słynne Helandowe :-))), Juratę. A po południu pełna rekreacja - spacerek plażą dookoła Helu (czyli dookoła cypla - z 3 stron morze :-)
14.11. niedziela
Tym razem nie musiałem wcześnie wstawać. Po śniadanku pokręciłem się po miasteczku. A po obiedzie (wczesnym, bo o 13) spakowałem się i na stację. A tu bonus: Suka (SU46-049) z dwiema bonanzami !!!. Zapakowałem się do pierwszej bonanzy (bo już plan focenia był wypełniony). Odjazd o 14:25, z zapełnieniem 60%. Jednak w miarę posuwania się po półwyspie zapełnienie wzrastało liniowo :), by we Władku osiągnąć 120%. A kierpoć, który na początku zablokował pierwszy przedział i wywiesił karteczkę „przedział służbowy”, musiał jednak we Władku skapitulować i udostępnić ten przedział passażirom. Ale i tak PKP PR dało w tym miejscu ciała, bo na koniec długiego weekendu, gdy wiadomo, że dużo ludzi będzie chciało wracać z Helu do Gdyni, mogliby dać normalny skład 3 bonanz, albo nawet 4. W Gdyni wyszedłem coś przekąsić w przydworcowym barku, a potem na peron 3, gdzie już czekał tłumek ludzi na Wybrzeże. Tymczasem Suka obdymała 2 bonanzy i jako GGO-Hel miała jechać z powrotem o 16:44. Ale musiała czekać, bo narastała sterta opóźnień: jakiś z Poznania, Olsztyn-Szczecin były opóźnione. Tymczasem podstawia się Wybrzeże: EU07-119 + B,B,A,WRb,A,B,B, czyli jak myślałem - będzie tłok. Ludzie się zapakowali, zapełnienie 90-100%. A jeszcze przed nami Zoppot :), Gdański: Wrzeszcze, Oliwy, i Główne :), Tczewy, Malborki, Prabuty, Susze i inne smrody po drodze. Oj będzie niezła „rzeźnia” :-))) - sobie pomyślałem. Ale chyba Dziadki podobnie pomyśleli, bo wykorzystując to, że musieliśmy poczekać na opóźniony Szczecin-Olsztyn dobabrali na koniec jeszcze 2 dwójki. Co i tak nie zmieniło facktu, że do Wawy sporo osób jechało podpierając tyłkami ściany korytarzy wagonowych. Jeszcze przed stacją towarową Wawa Praga staliśmy 5 min pod S1, aż w końcu do Wschodniego pociąg dojechał z 30 minutowym opóźnieniem...
Warszawawa - Gdynia - Warszawa, czyli podróż klopem Słonecznym 2005
Dawno się nigdzie dalej nie zapuszczałem pociągiem, a mając jeszcze w zanadrzu kilka dni urlopu z zeszłego roku postanowiłem wybrać się Słonecznym klopem do 3-miasta i przy okazji cosik sfocić (ach ta trasa do MSTS-a :). Tak więc we wtorek (12.07) rano odpaliłem blachosmroda i pojechałem pod Toruński. Udałem się na peron Wa-wa Toruńska. O 6:58 nadjechał podwójny klop do Wa-wy Wola, zajebannyj passażirami, znaczy się robolami aż miło. Snucie się do Gdańskiego aż miło, od Gdańskiego się rozluźniło. Dalej znowu snucie się, ale te 10 km/h od Kasprzaka do Woli to już po prostu żenada. Chyba lepiej byłoby ten kawałek już zaorać.... No ale nic. Udałem się na 7 pierron Zachodniego. Tłumek ludzi już był. Stał oczywiście Ex Jantar do Helu, ale niewielu ludzi w nim było - mając miejscówkę PICu nie trzeba wsiadać na Zachodnim. Jantar odjechał o 7:40 a po chwili wtoczył się Słonecznik: 1913 + 1912. Ludzie walą w stronę drzwi a tu ZONK: nie otworzyli. Dziadki najpierw chcieli przejść na drugi koniec i dopiero wpuścić pasażerów. Ale znalazło się jakieś niedomknięte okno, ktoś tam wszedł, otworzył drzwi od środka i ludzie wpadli do klopa.... :) Zająłem miejscówkę w ostatnim wagonie. Zapełnienie sięgnęło 75%. Ruszyliśmy. Centralny i Wschodni - zapełnienie sięgnęło 95%. Potem już utrzymywało się na poziomie 95-100% (nikt nie musiał stać). Rowerów też trochę było (z 10 szt.). Widać że reklamy swoje zrobiły i pociąg na siebie zarabia. Gorzej z informacjami taryfowymi no i pieprzoną współpracą spółeczek w tym względzie. Przykład: jechała grupa 6 studentów. Przed Mławą dotarł do naszego wagonu kierpoć sprawdzając bilety. Część osób miała kupione na stacji, część kupowała u niego. Studenci mieli bilety gdzieś tam z przesiadką w Działdowie, z kasy PR-u. Kierpoć kazał im kupić na ten pociąg, a na ich biletach zrobił adnotacje, że na tym kawałku nie wykorzystali biletu, bo jechali by KM. (Jednym słowem - prosimy o jeszcze więcej SPÓŁECZEK na PKPie !!!!!!!). No ale dobra. Dymamy od Warszawki do Legionowa jako tako. Potem Nowy Dwór. I żenada do Nasielska. Szlakowa 70 ale na dłuższej części ograniczenie do 50. Na moście jeszcze wolnej. Kicha przez tak wiele lat (patrz moje wcześniejsze relacje) i żenada do n-tej potęgi. No ale przeca to PLK..... O Nasielska już lepiej, klop może wyciągnąć te swoje 110 konstrukcyjne - i nawet mu się to udaje. Choć przy tej prędkości strasznie rzuca wagonami doczepnymi (zwłaszcza w tym końcu od strony silnikowego) - widać kiepawe prowadzenie zestawów kołowych..... No ale to tylko klop. Dobrze że okna pootwierane, więc jest czym oddychać. Podróż za 2 dychy do 3-miasta - to jednak dobry argument, by zapomnieć o tym że to klop.... :) By the way - w klopowym klopie jest w miarę czysto i leci woda. :) :) Po 5 godzinach tułaczki wysiadam we Wrzeszczu. I od razu zauważam, że tą wiatę co jest na peronie dalekobieżnym zrobiłem w MSTS-ie za krótką. Kupuję bilet na SKM-kę i podjeżdżam do Zaspy. Z kładki robię notatki i fotki. Dalej kolejką udaję się do Gdyni Stoczni. Po drodze oczywiście robię notatki potrzebne mi do MSTS-a. W Stoczni z kładki nad torami trzaskam stertę fotek - układy torowe Gdyni Głównej i otoczenie - zwłaszcza te ulice z wiaduktami. Następnie SKM-ką udaję się do Wejherowa. Dzięki temu, że jest lato mogę wychylić się przez okno i robić szczegółowe notatki (jak byłem w listopadzie nie mogłem, bo było zimno :) Dzięki temu wiem, że muszę poprawić trochę układ Rumii i szlak do Wejherowa (bo są tu takie małe gibnięcia toru między Pieleszewem a Śmiechowem). Miałem w Wejherowie pójść w stronę torów postojowych ale okazuje się, że trzeba iść jakoś naokoło, a nie mam na to czasu, muszę wracać do Gdyni. No cóż - przecież i tak to na pewno przyjadę późną jesienią, więc nic straconego. Wsiadam w kolejkę. Wyjmuję aparat i focę po drodze wszystkie przystanki i halę w Cisowej. Po drodze sfociłem też SUkę z 4 bonanzami zmierzającą na Hel (skład miał jakieś 30% zapełnienie - a to przecież pełnia sezonu). Wysiadam w Gdyni Głównej, idę na peron 3. 16:10 - wtacza się Słonecznik. Tym razem pakuję się do pierwszego wagonu drugiego EZT czyli do 1 kl. (za którą płaci się jak za 2 :). Tymczasem o 16:22 wtacza się planowo na ten sam peron (czyli 3) skład z Helu: SU46 + Azd, Azd, Azd, BDdrsu (rowerowy). Wysiada z niego ze 30 osób (a myślałem że w sezonie to będzie nawalony jak stodoła :), z czego nikt nie wsiada do Słonecznika. A to przecież takie piękne skomunikowanie (2 minuty i jeszcze przy tym samym pierronie).... Rozsiadam się wygodnie, jest super. 2 kl. zapełniona, w 1 kl. pustki. Dopiero ludzie się dowiadują u kierpocia, że to taka ''niby'' 1 kl. a płaci się za 2 kl. Także do Gdańska i ta 1 kl. zdążyła się zapełnić. Po drodze z Gdyni do Gdańska jeszcze trochę focę. Potem siedzę już sobie wygodnie a Słoneczny klop wiezie mnie do Wawki. Ach jak przyjemnie się jedzie z myślą, że jadę w takich samych warunkach jak Ex-em, ale 4 razy taniej..... :) Zresztą jeden gość mówi komuś przez komórkę: << No spoko, normalnie jak w InterCity, ale jadę za 2 dychy! :) No wiesz, to jest taki zwykły pociąg, nazywa się Słoneczny wakacyjny. Ale najlepsze jest to, że to pociąg WKD..... !!! >> No cóż - zwykły pasażer nie odróżnia spółeczek.... :) Do Nasielska gut, potem kiszka. Nowy Dwór, Legionowo. Toruńska. Jako jedyny wysiadam na tym przystanku. Słonecznik w wieczornej poświacie znika pomału na łuku toru w kierunku Pragi a ja moim blachosmrodem udaję się do domciu. Jednym słowem: udana ekskursija. No i kolejna porcja fotek jako materiały do MSTS-a......
Półwysep Helski i Trójmiasto 2005 (Materiały do MSTS-a) - "Świeży lukier na czerstwych pączkach"
No to już wszystko ustalone, kwatera zarezerwowana, bilet tygodniowy sieciowy PR kupiony i wszystkie plany przygotowane. Jednym słowem wyprawa na Hel. I jak w poprzednich relacjach PKP zbiera punkty w formie [kichy, głupoty, bzdoory] : [pozytywy]. Niestety już na samym wstępie PKP zyskuje 1:0. Za to, że z Warszawy do Gdyni w dzień nijak bezpośrednio dojechać nie da się za pomocą pociągów PR. Bowiem na tej trasie monopol przejął zakichany PIC ze swoimi składami mechpomów szumnie nazywanych Ex-ami i TLK. Mechpomy PIC-owe bowiem różnią się tylko od mechpomów PR-owych zewnętrzną powłoką farby. Ja chcę jechać PR-em, bo takowy bilet nabyłem, a dziadków na stanowiskach prezesiów w kilku spółeczkach utrzymywać nie mam zamiaru. No cóż - pozostaje jechać przez Olsztyn......
07.11 poniedziałek
Około 6:20 mój ojciec - kolejarz na emeryturze - podwozi mnie z tobołami na Zachodni. Wychodzimy na peron 5. A na sąsiednim peronie akurat stoi kibel do Radomia: jeden EN57 w barwach KM, drugi w barwach pomarańczowych. Mój ojciec pyta, co to za malowanie, a gdy mu wyjaśniam, to z uśmiechem stwierdza: aha, to w jednej jednostce jest jedna drużyna konduktorska a w drugiej druga i pewnie w jednej są inne bilety a w drugiej inne? Uświadomiłem go, że jeszcze takiej głupoty nie ma, ale znając PKP, kto wie... Czekam na Mazury, jadące z Łodzi do Olsztyna. Czasami lubią się spóźnić (wiem, bo zawsze jadąc kiblem do Grodziska widzę je przed Zachodnim). Ale tym razem są punktualnie. Skład: EP07+B,B,B,B,B,A,B,Bdhrnu. No to się ucieszyłem z tego ostatniego wagonu, bo chciałem nim jechać (więc PR dostaje pozytywa - 1:1). Skład Mazur czasami go ma, a czasami jest BDdrsu, a raz nawet za rowerowy służyła bonanza. Zapakowałem się do rowerowego, wybrałem pojedynczy fotel przy drzwiach przejściowych i pajechali. Do Centralnego i Wschodniego punktualnie. Lecz na Wschodnim kiszka. Stoimy i stoimy, a na wyjazdowym S1. Hańcza, która wyrusza z Zachodniego po Mazurach dogoniła nas i pojechała bez przeszkód dalej. +5, +10, +15, no do diabła, a ja mam w Olsztynie na przesiadkę do Rybaka ok. 20 min. No ale ruszamy z +15 (2:1 za durne opóźnienie na starcie bez żadnej przyczyny, nie czekaliśmy na żaden opóźniony, nikt nie gonił pociągu, etc.). Ledwo wytoczyliśmy się za tunel pod torami dojazdowymi z Olszynki i znów stop orkiestra. Na wjazdowym do Michałowa S1 (3:1). Po chwili Sz. No tak, coś się zj....ło, jak zwykle. :-) Michałów, Praga, Żerań, Płudy, Choszczówka. Główna magistrala a tu szlakowa 60 (więc znów minus dla PKP - 4:1, i tak będzie zawsze gdy będę jechał tą trasą, bo to kpina, żeby tak wyglądała linia magistralna na tym odcinku). Snujemy się do Legionowa. Lecz o dziwo mechanik dokonał cudu: z +15 zrobiło się +10. Dlatego pozytyw za mechanika - 4:2. Do Nowego Dworu Maz. trochę się rozbujaliśmy, lecz potem most z 40 i dalej snucie się do Nasielska. Po drodze minęliśmy 2xTEM2 ze składem cystern Lotosu. Opóźnienie +10 utrzymywało się już do Olsztyna. Zapytałem kierpocia, gdy sprawdzał bilety, czy zdążę na przesiadkę, powiedział, że tak, więc trzymałem go za słowo. :-) Ciechanów, Mława, Działdowo. Tu parę osób przesiadało się na pociągi, które na nas czekały: do Iławy (kibel) i do Laskowic (lok+Bh,Bh). My tymczasem buch na linię do Olsztyna. W Bdhrnu 5 osób, luz, blus. W Nidzicy mijanka z kiblem. Waplewo - niegdysiejsza mijanka - dziś semafory wycięte, sieć znad toru dodatkowego zdjęta, zwykły przystanek osobowy. :-( No i dojechaliśmy do Olsztyna. Tu z peronu 2 przechodzę na peron 4, gdzie już stoi Rybak (niezła rzeźnia Białystok-Szczecin) w składzie: anglik+B,B,B,B,WRb,AB,A,Bdhrnu. No to nie myśląc wiele znów się pakuję do rowerowego. A co się będę gniótł w przedziale... :-) Osób troszkę więcej niż w poprzednim pociągu, ale i tak jest luz. Niestety miłą atmosferę psuje komunikat z głośników: Rybak odjedzie z opóźnieniem ok. 15 min. Myślę sobie, dlaczego? I okazuje się, że Biebrza jadąca z naprzeciwka ma opóźnienie. A że to jednotor to musimy czekać. Choć gdyby dziadki pomyśleli, mogliby zorganizować mijankę np. w Gutkowie. Ale, że dziadki nie pomyśleli to dostają karniaka - 5:2. Wreszcie ruszamy. Ładna linia, niezła szlakowa. Okazuje się, że linie boczne są lepiej utrzymane niż magistralne. Za to i za brak jakichś strasznych ograniczeń na tej linii punkt dla PKP - 5:3. Mijamy Morąg, docieramy do Małdyt. I tu karniak dla PKP, za co? A no za D1 na wylocie uwalonej linii do Malborka, notabene głównej linii, bo ta na Pasłęk odchodzi z toru bocznego (6:3). Potem ładna pętla przed Pasłękiem (wiem, wiem, dlaczego ona tam jest: nie ze względu na profil tylko bo to boczna linia względem jakiegoś tam OstBahnu, a tak boczne linie się buduje :-) i już Pasłęk. Potem słynne już Bogaczewo, gdzie „wbijamy się z boku” w OstBahn. No to jak to w końcu jest z tym drugim zarośniętym torem idącym od strony Braniewa - zmierzył to ktoś: szeroki czy normalny??? :-))) Elbląg, tu z boku stoi Rumun z Eaos-ami. Za Elblągiem odchodząca ostro w prawo łącznica. Czyżby domknięcie łącznicą przez Elbląg Zdrój słynnej nadzalewowej, którą notabene jeździ jeden pociąg na dzień, a może już ją uwalono??? (7:3). Malbork, Kałdowo. Czy wiadomo dlaczego między Malborkiem a Tczewem te tory szlakowe są tak daleko od siebie??? :-) Piękne mosty nad Wisłą, Tczew. Sterty rozjazdów, wlot OstBahnu z Chojnic, wiadukty, mosty, Zajączkowo Tczewskie. Wylot dwóch torów towarowych do Pszczółek. Jeden tor towarowy. Pruszcz Gdański. Drugi tor towarowy, zarośnięty, zardzewiały, SBL-ka rozwalona, unieważniona. Z jednego semafora SBL powstała trójkomorowa tarcza ostrzegawcza do Pruszcza Gd. No tak - po co używać dwa tory towarowe, jak można jeden. I tak to kiedyś wszystko będzie zaorane, jak linie odchodzące na zachód w Pszczółkach czy Pruszczu Gd. (8:3).... :-) Gdańsk, Zoppot, Gdynia i wysiadam. Opóźnienie +15 się utrzymało, więc życzę w duchu jadącym dalej do Szczecina, żeby na głównej jednotorowej magistrali północnej Polski nie było więcej kich... :-) Ja tymczasem przekąsiłem co nie co w jednym z dworcowych barków i udałem się na peron 3. A to wtacza się zgodnie z zapowiedzią „pociąg łącznikowy do Helu” czyli zwykły kibel, oddelegowany z ZPR Bydgoszcz, w malowaniu niebiesko-żółtym, nr 1557. A w środku syf jak rzadko kiedy. No tak obskurnego kibla jeszcze nie widziałem, i w dodatku „full plastik” (9:3). Jednym słowem malowanie kibli w nowe barwy jest jak tytułowe „nakładanie świeżego lukru na czerstwe pączki”. Pakuję się z manelami do silnikowego. A co se będę żałował, jak hardcore, to hardcore. Posłucham wycia silników i memłania wału kułakowego. :-)))) Miał odjechać 15:18, ale czeka jeszcze na spóźnioną rzeźnię z Katowic / Częstochowy / Wrocławia. Wtacza się na tor przy tym samym peronie: Byk+B,B,WRb,A,B,B/B/B,B,WRb,A,B,B - 13 wagonów, w sam raz dla Byka. :-) No i plus dla PKP, że w każdej części jest barowy - 9:4. No to ruszamy 15:20. Klasyczne i dla każdego MK miłe dla ucha: wrrrrrrrrrrrrr, pssssssssssttttttt, młeeeeeeee, młeeeee, młeee, młe, młe, młe, młe..... :-) Chylonia, Rumia, Reda, wysiadka. Passażiry są proszeni przed dworzec, gdzie czekają już........ 3 autobusy PKS (Pomorskiej ! Komunikacji Samochodowej) Wejherowo. No i ziściła się przepowiednia dziadków z Ornaka, których rozmowy Rafał nagrał kilka lat temu: tu PKP a tu PKS. A to był PKS z napisem PKP. :-) No to walimy do busa. 15:44 odjazd. Busy kluczą ulicami Redy do Rekowa. Potem dymają na morenę i przez Połchowo do Mrzezina. Wjeżdżają na plac koło stacji. A tu już czeka klasyczny dla linii helskiej skład SU42+3xBh. Ale co dziwne Polsat stoi jeszcze od strony Redy. No nic. Walę do pierwszej bonanzy. 16:14 powinien być odjazd a Polsat nadal z tyłu składu. Wreszcie zaczął babrać. Obdymał skład. Próba hamulca. I odjazd z nieuzasadnionym opóźnieniem +15. O przepraszam - z uzasadnionym: bo dziadkom się nie spieszyło (10:4). :-))) Robi się już ciemno. Ludzi w składzie ubywa, wracający z pracy wysiadają na poszczególnych przystankach. Do Helu dojeżdża może z 10 osób. I tak oto po 12 godzinach z PR docieram do celu podróży. :-)
08.11 wtorek
Wstaję sobie rano, o 5:00. Śniadanko, notatnik do plecaka i kierunek stacja. Tym razem drugi z kursujących w trakcie remontu na tej linii Polsatów (były to 501 i 504, nocowały na Helu, a mijały się w Jastarni, Kuźnicy lub we Władku) z trzema bonanzami. Jadę do Mrzezina. Busem do Redy. Łapię osobowy Bursztyn (Byk+B,B,A,B,B) jadący do Kwidzyna. Ląduję w Gdańsku i udaję się ulicami w stronę mostu w okolicach Gdańska Stoczni. Rysuję dokładnie tory boczne (bo ich nie miałem). Potem idę w stronę kładki nad Gdańskiem Stocznią. Rysuję tyle ile widzę. Ale żeby narysować dalej te bocznice idące w kierunku Gdańska Politechniki musiałbym wejść na teren PKP (takie wiszą tabliczki) - a nie chcę drażnić PKP-owego betonu tak rano. :-))) Więc idę parkiem, oddzielonym od torów rurami ciepłowniczymi. Aż doszedłem do miejsca, gdzie rury te przechodzą nad torami na drugą stronę i tu widzę ścieżkę, gdzie ludzie przechodzą przez tory. Tu wchodzę na tor wyciągowy i idąc ładnie po trawce porastającej bocznice wszystkie je sobie rysuję. Jakiś dziadek przesypuje koparką gruz z jednej kupy na drugą. Kilku innych fajczy szlugi, a ja sobie rysuję. Narysowałem, wróciłem tą samą droga do parku i kierunek SKM Gdańsk Politechnika. SKM-ką do Wrzeszcza. Tu wylazłem przed dworzec i w prawo w kierunku bocznic i ładowni. Wlazłem znów na tory porośnięte bujną trawą. Idę i rysuję. Nikt się nie czepia. Jakaś waga torowa, przy niej dziadki robią sobie ognisko ze sterty śmieci. Dalej suwnica, dziadki rozładowują z platform jakieś arkusze blachy. Nikt się nie przywala. Wszystko sobie narysowałem. SKM-ką z Gdańska Zaspy do Oliwy. Tu poszedłem znów w kierunku ramp i bocznic. Narysowałem. Trach do Sopotu Wyścigi. Wiaduktem w kierunku bocznic. Rysowanko. Gdynia Orłowo. To samo, żadnych problemów. No i zostało mi Wejherowo. Podjechałem klopem. Najpierw próbowałem dojść do postojowych normalnymi ulicami, od strony południowej. Ale nie dało rady, jakieś baraki, warsztaty, magazyny, płoty. No to wróciłem i od strony przejazdu poszedłem ścieżką w kierunku postojowych SKM-ki. Trochę narysowałem, przeszedłem koło budynku w stronę hali dla EZT. Trzymam notatnik, rysuję. Nagle z tyłu: A pan co tu robi??? Więc mówię, że rysuję, że przecież nie ma zakazu, itd., itp. No ale trafiłem na dziadka z sekcji zasilania, pewnie zawodówkę miał, więc chciał być górą. Mówię mu, że mam przy sobie takie pismo, w którym PLK twierdzi, że nie ma zakazu focenia, szkicowania, etc. Ale dziadek zaprowadził mnie do swojej kanciapy (gdzie siedział inny dziadek) i pokazuje mi pismo. Świeże, sprzed kilku dni: W związku z zagrożeniem terrorystycznym [...] należy zwracać uwagę: na osoby postronne dziwnie się zachowujące, na podejrzane pakunki, etc. W porządku - mówię. Mogę się panu wylegitymować, ale przecież po torach nie łaziłem, bomby nie mam, tylko notatnik, itd. A on na to - gdyby pan na kogo innego trafił.... ale trafił pan na mnie, nie wiem co zrobić, muszę dzwonić do naczelnika. No to niech pan dzwoni. Dzwoni, mówi. Naczelnik każe mu dać słuchawkę mi. Przedstawiam się, mówię co i jak. Naczelnik znów chce gadać z dziadkiem. Skończyli. Dziadek: No wie pan - naczelnik nie pozwolił rysować i nie zabronił. Wie pan, ostatnio różne rzeczy się dzieją, jacyś graficiarze babrzą pociągi, etc. W tym momencie zauważyłem na ścianie kanciapy wiszący plan. Okazało się, że to plan drutów nad torami. No to mówię, że zamiast torów chciałbym sobie przerysować ten plan. A niech pan rysuje. No to przerysowałem. I tak było to trochę niezgodne z układem torowym bo nie ma toru łączącego tor oporowy nr 5 z linią do Garczegorza ale sieć nad tym nieistniejacym połączeniem jest. Jak mogę wyjść do wiaduktu - pokazuję wiadukt drogi nad nieczynną (11:4) linią do Garczegorza? A tu i tu. Dziękuję, do widzenia. Do widzenia. Idąc jeszcze sobie dokładnie obejrzałem te boczne tory i dorysowałem w ten sposób kończąc Wejherowo. :-) Wróciłem kibelkiem SKM do Redy, PKS-em z napisem PKP do Mrzezina i dalej wagonem Bh do Helu....
09.11 środa
I znów wstaję rano, o 5:00, bo pociąg odjeżdża o 5:57. Tym razem w plecaku ląduje aparat. Bonanzą docieram do Mrzezina. Wszyscy ładują się do PKS-ów, a ja idę pomiędzy domki. I zaczynam focenie. A domki są najróżniejsze: prostopadłościenne „klockowate” z płaskim dachem, stare z dwuspadowym dachem (bez ganku lub z gankiem), nowsze PGR-owskie, wreszcie fikuśne wille z łamańcami. Gdy busy odjechały wróciłem na stację i obfociłem budynek stacyjny. I na piechotę drogą do Żelistrzewa. Tu znów focenie domków, budynku stacyjnego, jakichś bud i baraków, no i ładnego kościoła, który widać ze stacji. Dalej piechotą wzdłuż torów do Pucka. Powtórka z focenia. Domki, bloki, dworzec. No i budynek dworca Pomorskiej Komunikacji Samochodowej. :-) Następnie wsiadłem do PKS-u. Dojechałem na wysokość kościoła w Swarzewie. I z buta do stacji Swarzewo. Na kliszy wylądował zabity dechami budynek stacyjny i okoliczne „klockowate” i inne ładniejsze domki. Turbin wiatrowych nie fociłem, bo są takie w MSTS-ie. Z buta z powrotem na przystanek PKS i do Władka. Tu focenie dworca i okolic a potem poszedłem bocznym torem w kierunku Portu focąc stojące obok pensjonaty po jednej stronie i bloki oraz budynki po drugiej stronie. Sfociłem też na koniec niektóre hale i budowle portowe, łącznie z kutrem w doku. :-) I że było już przed godz. 12 udałem się na peron Władysławowo Port. I tu pojawił się kolejny smród by PKP. Otóż w czasie remontu kawałka Reda-Mrzezino obowiązuje zmieniony rozkład pociągów (niektóre odjeżdżają nieco wcześniej, inne dużo wcześniej, a jeden w ogóle nie kursuje). Na większości stacji albo obok „normalnego” rozkładu wiszą odpowiednie informacje o zmianach w rozkładzie ze szczegółowym rozkładem kibla „łącznikowego”, PKS-obusów i Polsato-bonanz (np. w Mrzezinie, Jastarni, Jastarni Wczasy, Chałupach), albo na „normalnym” rozkładzie są naklejone „remontowe” godziny odjazdów/przyjazdów (np. w Helu). Niestety we Władku Porcie wisi sobie na słupie „normalny” rozkład i zero informacji o zmianach !!! (12:4) Tymczasem na peron wchodzi trzech dziadków i patrzą na rozkład. Podchodzą do mnie i pytają się, czy pociąg do Helu już był. Więc im wytłumaczyłem, że to jest nieaktualny rozkład i że pociąg powinien zaraz być, bo właśnie nadjeżdża ten z Helu a we Władku oba się mijają o 12:04. Co zresztą się potwierdziło, bo ten z Helu pojechał do Władka, a po kilku minutach pojawił się drugi, który mnie i dziadków powiózł do Helu...
10.11 czwartek
I po raz ostatni pobudka o 5:00. Śniadanie, spacer, dworzec, bonanzy z Polsatem, kierunek Chałupy. Wysiadam jest 6:35, dopiero świta. Nie ma jak focić, więc na razie idę nad morze. Idę plażą na drugi koniec miejscowości. 7 z minutami. Można już focić. Wychodzę do głównej ulicy. Focę stertę domków w Chałupach. Idę w stronę peronu. Czekam na pociąg o 8:14. Dojeżdżam nim do Kuźnicy. Tu wysiadam i obserwuję mijankę dwóch składów o 8:25. A następnie focę budynek stacji, kuźnicowe domki i wille oraz kościół w centrum miejscowości. Idę drogą w kierunku Syberii (takie osiedle w kierunku Jastarni). Domki i wille lądują na kliszy. Przez wydmę wychodzę na plażę i robię sobie spacerek do Jastarni Wczasy, po drodze mijając bunkry na plaży. Wychodzę prosto na środek domków wypoczynkowych OW Natura Tour (dawne wczasy kolejowe), więc muszę się kawałek cofnąć. Focę domki drewniane, stołówkę, domki murowane itd. Wychodzę do miasta. Focę domki i kościół oraz budynek Informacji Turystycznej i dworzec Jastarnia. Jeszcze kilka zdjęć pensjonatów przy torach i udaję się do miasteczka coś zjeść. A potem bonanzami wracam do Helu. W Helu focę jeszcze dworzec, baraki dookoła i widoczne ze stacji bloki za ulicą oraz domki Osady Rybackiej. No na dziś wystarczy - myślę, udając się do kwatery. :-)
11.11 piątek
Już nie muszę wstawać o 5:00, bo w święto ten 5:57 nie kursuje. Więc zwlekam się z wyra o 7:00. Jadę 7:54 do Władka i stamtąd PKS-em do Jastrzębiej Góry, ot tak niekolejowo się poszwędać. Wracam przed południem jednym PKS-em do Władka, następnym do Jastarni. Stąd idę drogą do Juraty. Tu focę wiato-dworzec w Juracie, hotel Bryza i inne pensjonaty. Po spacerku na molo wracam na „stację”. I kolejna dezinformacja z karniakiem dla PKP (13:4). W Juracie też wisi tylko i wyłącznie „normalny” rozkład, wg którego pociąg do Gdyni powinien być o 12:17. Jest 12:10, na peron wchodzą dwie starsze panie, ciągnące na kółkach wyładowane walizki. Typowe turystki z bagażami, które już przed przyjazdem kupiły bilety na „tam i powrót” ale nie zostały przez jaśnie państwo z PR poinformowane, że jest „sraczka”. Zapewne po przyjeździe wysiadając w Juracie spojrzały na „normalny” rozkład i pomyślały że wracać z „wczasów” będą tym o 12:17. Podszedłem do nich i zapytałem, czy jadą do Gdyni. Tak, a co? Pociąg już pojechał? Tak - mówię, i to 1,5 godz. wcześniej, bo o 11:30. O cholera - się jednej pani wymknęło. Ja: jak Panie chcą do Gdyni to muszą Panie jechać PKS-em (tu pokazałem pobliski widoczny przystanek), bo następny pociąg będzie za jakieś 2 godz. Powiedziałem też paniom, że powinny żądać zwrotu za niewykorzystany bilet / część biletu, no bo w końcu to nie ich wina, że się dziadkom z PKP w jakiejś zakichanej Juracie tabliczki czy kartki powiesić nie chciało. Ja rozumiem: Władek Port - tu o tej porze roku psy tylną częścią ciała szczekają - ale kurort Jurata z hotelem Bryza i brak informacji o rozkładzie (a raczej dez-informacja)? No tak, przeca nowobogaccy do Bryzy w Juracie nie dymają rzeźnią / kiblem / PKS-obusem / bonanzą tylko mercem / audi / volvo / czy innym bi-em-dablju. :-) Panie poszły na przystanek i zaraz miały PKS a ja o 12:42 zapakowałem tyłek do Bh....
Tymczasem.....
Rafał ok. 11 wyruszył z Warszawy wspaniałym TLK marki PIC. Zapłacił prawie 5 dych i gniótł się przez całą drogę do Gdyni z 7 innymi osobami w przedziale. W zwykłym, tylko z zewnątrz „polukrowanym” mechpomie 2 kl., słuchając kłótni tłustych babć o miejsce (bo jedna siedziała na miejscu drugiej) i delektując nos permanentnie zakorzenionym w mechpomowym przedziale swojskim zapachem. :-) No i oczywiście, jak to na pod-PIC-owaną rzeźnię przystało już z Centralnego było +10. Dojechał do Gdyni, a tu na peronie puchy, puchy i puchy. Zero ludzi. A to przecież środek dużego, portowego miasta. Wsiadł do kibla 1557, a jakże do silnikowego, i o 17:18 a raczej +5 potoczył się w kierunku Redy, delektując swój słuch wyciem silników i memłaniem wału kułakowego „full plasticzanego” bydgoskiego kibella. :-) Następnie via PKS i bonanzy wylądował w Helu, gdzie na niego czekałem na stacji. I poszliśmy na kwaterę...
12.11 sobota
Pobudka o 6:30. Śniadanko i na dworzec. Zajęliśmy tył ostatniej bonanzy. Kamera w dłoń i pajechali. Piękny filmik wyszedł. Od Helu aż do Mrzezina. Tu do busa i do Redy. W planie była podróż do Ustki via Słupsk. Hafas pokazywał, że z busa musimy wsiąść do SKM do Wejherowa i dalej Bryzą do Słupska. Więc mając bilety sieciowy (ja) i turystyczny (Rafał) musieliśmy w Redzie kupić bilety SKM na kawałek do Wejherowa. Kupiliśmy i poszliśmy na pierron 2. Tymczasem padła zapowiedź: „Pociąg osobowy kolei regionalnych do Lęborka wjedzie na tor przy per. 2. Pociąg ten do Wejherowa nie zatrzymuje się”. No żesz do cholery - dlaczego Hafas nie pokazał, że możemy podjechać PR-em? Tylko 2x2,80 pln poszło w pi....du? Karniak dla dziadków od Hafasa - 14:4. :-) Wtoczył się podwójny klop w barwach niebiesko żółtych, którym podjechaliśmy do Wejherowa. Wysiedliśmy i czekamy. Pojawia się na horyzoncie: EP07(Szczecin)+B,B,A,WRb,B,B (czyli niezgodnie z dodatkiem, bo powinna być jeszcze jedna jedynka). Staliśmy tak, żeby załapać się na koniec składu. Pociąg hamuje bez pisku. Na ostatnim mechpomie 2 kl napisy na żółtym tle: „Uwaga - wstawki kompozytowe. Nie stosować wstawek żeliwnych.” - i wszystko jasne. Otwieramy ostatnie drzwi Bryzy. I prosto w mordę wali jak obuchem „bryza”. Niczym z wielkim pietyzmem stworzona kompozycja znanych na całym świecie perfum Chanel No 5, do naszych nosów dociera jedyna taka na świecie mieszanina: lizol z kibla, odór wyjaranych na korytarzu papierochów i permanetnie zakorzeniony w mechpomowych przedziałach smród niemytych doop. :-))))))) No tego możesz doświadczyć jedynie w PKP-owej rzeźni. :-))) Stajemy w przedsionku, pociąg rusza, kamera w ruch. Od momentu gdzie pięknym rozjazdem na 100 km/h linia dwutorowa zamienia się w jednotorową kichowatą główną magistralę północnej Polski filmujemy aż do samego Słupska. Mijając oczywiście po drodze wszystkie Gościcina, Luzina, Bożepola, Lęborki, Potęgowa, Jezierzyce i Damnice. W Lęborku bezsensownie ponad 10 minutowy postój. Ale tym razem PKP dostaje plusa (14:5) za to, że na tym kawałku (Wejherowo-Słupsk) nie ma prawie żadnych zwolnień. Prawie, bo jest jedno na jakimś łuku i jedno przed Słupskiem na prostym jak w mordę dał 700 metrowym kawałku. Jak twierdzi Rafał przez kilka ostatnich lat było tam 50, a teraz jest 60, więc nie dajemy tu minusa, no bo niby poprawili. :-))) Ze Słupska jak przystało na PKP pociągiem do Ustki nie dojedziemy, bo poza sezonem rozkład jest taki, że kibel jeździ w godzinach urągających zdrowemu rozsądkowi. Więc część naszego budżetu ląduje w kieszeni konkurencji czyli MZK Słupsk, a dla PR znów negatyw - 15:5. W Ustce połaziliśmy, zwiedziliśmy port i jego okolicę, zjedliśmy obiadek. No i sfociliśmy dwie sosny ! :-))) Bo do MSTS-a są różne drzewka: buki, dęby, wierzby, śliwy, lipy, kasztanowce. A nie ma tekstury sosny - zwyczajnej, polskiej, leśnej sosny. No więc teraz już może będzie. :-))) Powrót do Słupska znów autobusem. Bo kibel z Ustki odjeżdża o 15:59, gdy tymczasem my o 16:04 mamy pociąg ze Słupska do Redy.... Na dworcu w Słupsku na peronie trochę luda. Właśnie w kierunku Koszalina odjeżdża Rybak w składzie trochę wydłużonym w stosunku do tego którym jechałem w poniedziałek (anglik+B,B,B,B,WRb,AB,A,Bdhrnu,B,B). Na drugim torze stoi Fiat z trzema bonanzami do Miastka. Fiat głośno wyje, silnik pracuje na wysokich obrotach - widać grzeje bonanzy. W końcu odjeżdża. Obok stonka zabiera na postojowe jakiś skład mechpomów. Odsłania w ten sposób widok na resztę torów. Jakieś stare budy, sypiące się magazyny, rampy. Na jednym torze stoją luzem dwa Byki. Na innym, przy rampie śpią 3 stonki. Pewnie czekają, żeby któryś z Byków zawiózł je na tankowanie do Gdyni (16:5). Dalej kilkanaście wagonów, jakieś dwójki, jakieś stare jedynki, jakiś przekrzywiony Adnu. No dobra. Pojawia się nasz „pociąg regionalny” Koszalin-Gdańsk: podwójny klop ZPR Szczecin, na szczęście „full skaj” (taki nowy termin na określenie klopa, w którym zamiast plastiku na siedzeniach jest skaj) :-). Lokujemy się w pierwszym wagonie, bo już nie chce nam się słuchać wycia i memłania. Jedziemy planowo, jak rzadko kiedy, punkt dla PKP - 16:6. Na każdej mijance, gdzie coś mijamy (najczęściej klopy jadące w stronę Słupska) idealna sytuacja: one stoją i czekają na naszego kibelka na dodatkowych, my ładnie jesteśmy kierowani na tor główny. I bez szemrania jedziemy dalej. Tylko w Potęgowie głupota. 6-7 minut postoju na torze głównym. Bo „normalnie” następuje tu mijanka z TLK jadącym do Kołobrzegu. Tylko że dziś czyli 12 listopada ten zakichany TLK nie jedzie !!! A więc wirtualna mijanka, z niejadącym TLK. :-))) Ruszamy dalej. Lębork już bez zbyt długiego postoju. Przed Gościcinem zwalniamy i prawie stajemy. Okazuje się, że to „podsył” dziadków na nastawnię. Spoglądamy po zegarkach. W Redzie powinniśmy być 17:36. A PKS-obus odjeżdża o 17:44. Może być „kiblowanie” w Redzie. Ale na szczęście dla nas „regionalny” full skajowy kibel od Wejherowa do Redy nie zatrzymuje się w tych Nanicach, Śmiechowach i Pieleszewach. Na szczęście dla nas, ale dla tubylców jest to kicha. Bo jak ktoś mieszka np. w Śmiechowie a jedzie np. ze Słupska to musi zapłacić PR-owi do Wejherowa (czy Redy) a potem SKM-ce. No bo każda spółeczka grabi w swoją stronę.... Wyskakujemy w Redzie z kibelka. Jest 17:40. Skąd się to opóźnienie wzięło? Ale nieważne. Biegiem przed dworzec. Busy się grzeją, passażiry się wpychają. :-))) Do Mrzezina, do bonanzy i do domku. Kolacyjka i długie Polaków rozmowy o przeżyciach z całego dnia. „A co ja się będę mył, przecież mnie <<bryza>> w Bryzie orzeźwiła”. Pękamy ze śmiechu....... :-)))
13.11 niedziela
I znów wstajemy o 6:30. Zbieramy graty, dziękujemy właścicielce domu za kwaterę. Idziemy w kierunku stacji, ale przez okolice portu, bo Rafał chciał pofocić Hel. Na stacji Polsat już się grzeje. Zajęliśmy miejscówki w środkowym, „full skajowym” Bh (bo skrajne były po modernizacji i mają twarde siedzenia a’la Neoplan). Żegnamy Hel i cały półwysep. Władek, Puck, Mrzezino. PKS-em do Redy. W Redzie wsiadamy do silnikowego 1557. Jeszcze nacieszymy uszy i oczy tym rozwalającym się kiblem. :-) Obok przejeżdża znany nam z poprzedniego dnia „regionalny” do Lęborka. Ruszamy o 9:47. Rumia. Oglądamy postojową SKM Gdynia Cisowa. Obraz nędzy i rozpaczy - dwa rozchrzanione EW60 na bocznym torze (17:6). Chylonia. Tu 40 na rozjazdach i boczny tor. Bo musimy się minąć ze znaną nam już Bryzą. :-) Docieramy do Gdyni Głównej na peron 3. Przechodzimy na peron 4 i idziemy nieco dalej od stojącego na początku tłumku ludzi. Po chwili oczekiwania pojawia się Gryf (Szczecin-Olsztyn) w składzie EP07(Szczecin)+B,A,B,B,B,B,B. Zajmujemy pusty przedział w przedostatnim mechpomie. Wrażenia nosowo-naoczne w normie dla rzeźni. :-) Ale na dworcowych wyświetlaczach kolejne głupoty: HEL - osobowy, odjazd 10:93 (dziewięćdziesiąt trzy !!!), OLSZTYN - posp., odjazd 10:26 (choć planowo i wg tabel na peronach 10:20). Ruszamy planowo, czyli o 10:20 a dziadki od wyświetlaczy mają minusa - 18:6. :-) Zoppot, Gdańsk, Pruszcz Gd., Tczew, Malbork. Wszystko zgodnie z planem, można ustawiać zegarki. Odbijamy na Elbląg. Tu też planowy postój i ruszamy ładnie o 12:02. Dymamy OstBahnem. Lecz nagle coś mnie tknęło. Patrzę na rozkład, który miałem wydrukowany: Rybak, którym jechałem w tamtą stronę powinien być w Elblągu o 12:13. Czyli Gryf i Rybak powinny minąć się jeszcze na dwutorowym kawałku do Bogaczewa. Tymczasem Rybaka ani widu ani słychu. Zaczynamy się pocić, może być kicha.... Cholera, widać już gdańską szosę, wiadukt, który niedawno zastąpił przejazd i ...... zwalniamy. Wtaczamy się rozpędem na tor główny Bogaczewa, choć powinniśmy być skierowani już na dodatkowy. Będzie pewnie czekanie na spóźnionego Rybaka... Wyglądam przez okno - na wyjazdowym Sr1. Prawie się zatrzymujemy. Nagle słychać syk powietrza napełniającego główny przewód. Sr3. Uff. Przyspieszamy i przejeżdżamy za wyjazdowym na linię do Pasłęka. Widocznie dziadki uzgodnili telefonicznie z Pasłękiem, że Gryfa opóźniać nie będą, a opóźniony i tak już Rybak poczeka na nas w Pasłęku. Chwała im za to i punkt na plus - 18:7. :-) I okazało się, że rzeczywiście Rybak stał sobie grzecznie na dodatkowym w Pasłęku w składzie znów wydłużonym, czyli: anglik+B,B,B,B,WRb,AB,A,Bdhrnu,B,B. Mijamy go i walimy dalej. Małdyty, Morąg, Olsztyn. Przyjeżdżamy z +4, więc do przeżycia. Całą drogę przejechaliśmy sami w przedziale. I to w rzeźni, podczas gdy w TLK pewnie byśmy się dzielili powietrzem (i smrodem :-) w przedziale z 6 towarzyszami podróży. Przechodzimy z peronu 4 na peron 2, gdzie stoi już nasz osobowy do Warszawy. 2xEN57, zmodernizowany (pojedynczy rząd świetlówek w obudowie + siedzenia a’la KM), „świeże lukrowanie” na niebiesko żółto, ZPR Olsztyn. Zawalony już ludźmi. Znaleźliśmy miejsce w pierwszym wagonie za pierwszym przedsionkiem. Kibel rusza o 16:44, po drodze jako osobowy zatrzymuje się na każdym przystanku do Olsztynka. Oczywiście kibel jest niby zmodernizowany, ale odgłosy swoje zachował. :-) Ludzi powoli przybywa. Potem jeszcze jako osobowy do Działdowa, ale już nie na każdym przystanku się zatrzymuje (ciekawe dlaczego). W Działdowie ludzie dowalają, stoją już w przedsionkach. Od Działdowa jako pospieszny, ale staje np. w takim Narzymie nie wiadomo po co. Mławy, Ciechanowy, Nasielski, kichowata szlakowa, Modlin, most z 40, Nowy Dwór Maz., Legionowo i już wita nas Warszawka. Pomimo tego, że nie było jakichś dłuższych postojów na Wschodnią przybywamy +10. Tu żegnam Rafała i wysiadam. Rafał jedzie do Centralnego. I tak oto kończy się nasza wyprawa. Udana wyprawa, bowiem pomimo sterty PKP-owych głupot, bzdoor i kich nigdzie nie „kiblowaliśmy” i mamy nareszcie porządne materiały do babrania tras w symulatorach. :-))) Wynik PKP imponujący: 18:7. Ale i tak dobry, bo dziadki zdobyli 7 punktów pozytywnych. :-)))
PS.
Przy przeciwnym oknie w kibellu z Olsztyna siedziało małżeństwo z małym, może rocznym, chłopczykiem. Jechali od Olsztyna do samej Warszawy. Chłopczyk zachowywał się bardzo grzecznie. Na początku trochę interesował się tym co widział za oknem, potem za Olsztynkiem poszedł spać. Leżał na siedzeniu a odgłosy kibla widać wcale mu we śnie nie przeszkadzały. Gdy się obudził za Mławą, zaczął trochę marudzić, bo był głodny. Ale dostał butelkę z mlekiem, najadł się i był znów grzeczny. Potem zaś zaczął usilnie badać „strukturę” pojazdu, którym jechaliśmy. Przyglądałem się jemu cały czas. I na początku sobie pomyślałem: przecież to hardcore dla takiego małego dziecka - tłuc się 4 godziny osobowym kiblem z Olsztyna do Warszawy. Potem jednak sobie pomyślałem: nie maja blachosmroda, nie chcą jechać PKS-em, no to wybrali najtańszy pociąg. Zrozumiałem ich. Ale na koniec przyszło mi do głowy coś jeszcze: „czym skorupka za młodu...” Właśnie oto w ten sposób rośnie nam następne pokolenie MK! Przecież gdy sobie tak smacznie spał, to jego podświadomość i tak rejestrowała te jakże charakterystyczne dla kibla odgłosy. Za jakieś paręnaście lat zapewne powie do rodziców: mamo, tato, idę na stację pofocić kible, bonanzy, bipy, byki, jamniki, rumuny i polsaty. :-)))
No bo za te kilkanaście lat co może jeździć po PKP-owych torach? Tylko obskurne bipy, kible i bonanzy, jadące lizolem mechpomy, rozsypujące się angliki i byki, rzygające olejem na tory rumuny, prostujące wózkami łuki gagary, wibrujące stonki i polsaty oraz reszta tego całego PKP-owego złomu...... Oczywiście „polukrowanego” w setki nowych zestawień barw i należącego do setki spółeczek kolesiów, szwagrów i ciotek PKP-owych prezesiów. Bo przecież inaczej być nie może. Inaczej NIE DA SIĘ. Choćby LUTY stanął na głowie, pomachał uszami i urósł z 28 do 31 dni... :-)))
Poprzednie relacje: XXI wiek, część 2
Następne relacje: XXI wiek, część 4